Rozdział II
Ayame jako 16-latka...
Było
ciemno i myślała, że umarła. W oddali było tylko można dostrzec migające
płatki śniegu znikające w czerni. Bella myślała, że to koniec, wydawało się
jej, że życie, które do tej pory miała zniknęło. Zamknęła oczy pogodzona z
wyrokiem śmierci, lecz nagle poczuła ciepłe, jasne światło. Był to srebrzysty
płomień otaczający jej sylwetkę.
- Co się
dzieję, skąd to jasne światło? - pyta zdziwiona Bella.
Kiedy się
obróciła zobaczyła czarną jak noc strzałę pokrytą złotymi drobinkami.
Strzała
niczym wicher przeszyła jej serce na wylot, dziewczyna upadła na ciemność i tak
spadała...
Za kilka
chwil otworzyła swe oczy, znajdowała się ona w swojej sypialni w królewskim
pałacu.
Bella z
rozmachem odrzuciła kołdrę na bok i pobiegła w stronę okna, rozsunęła długie
czerwone zasłony,
by
zobaczyć czy naprawdę wróciła do swojego królestwa. Wszystko się zgadzało
fontanna stoi tam gdzie stała, ogród jest tak samo piękny jak kiedy ostatni raz
go widziała, lecz jedna z najważniejszych rzeczy się nie zgadzała zamiast
Słońca na niebie znajdował się Księżyc chodź w królestwie było południe, a
zamiast pięknej bujnej zieleni, znajdował się lód- pokrywał on wszystkie ogrody, pola,
łąki, jak i drzewa.
Co tu się
stało?!- szepcze Bella.
Co się
stało z moim królestwem?- dodaje.
Czym
prędzej wybiegła z pałacu do wioski znajdującej się obok. Jej źrenice się
zmniejszyły, a z oczu popłynęły jej łzy. Poczuła przeszywające zimno popatrzyła
w dół i ujrzała lód, który zaczął zamrażać jej nogi. Po chwili poczuła,
że całe jej ciało zamraża się od środka, po godzinie dziewczyna która tryskała energią
życia została zamrożona i zmieniła się w lodową figurę. Mijały miesiące, lata…
minęło 10 lat…
- Ayame, szybko bo się spóźnimy- mówi Evie.
- Już idę-
mówi z uśmiechem Ayame.
Dziewczyny
pędem pobiegły w stronę bramy szkoły, długie brązowe włosy Sabiny powiewały na
wietrze.
- Uff…
jesteśmy- mówią jednocześnie.
Dziewczyny
pobiegły czym prędzej do klasy, zajęły miejsca, Ayame spojrzała w stronę okna,
nagle zobaczyła czarną sylwetkę znikającą z dachu domu który znajdował się 30
metrów od klasy.
Z nie dowierzaniem przetarła oczy. Minęły trzy lekcję- czas na
lunch.
Dziewczyna
tak jak zawsze wzięła swoje drugie śniadanie i wyszła na dach szkoły- tylko ona
tam przebywała, gdyż inni uczniowie uważali, że jest tam niebezpiecznie.
Ayame kochała
to miejsce, ponieważ było można zobaczyć stamtąd niesamowite widoki.
Dziewczyna
położyła się jakieś 2 metry od kraju dachu. Za kilka sekund poczuła
przeszywający ja wiatr, kiedy otworzyła oczy ujrzała zbliżający się do niej
nóż( z powietrza ). Ze strachu
nawet nie drgnęła, na szczęście nóż wbił się w dach ucinając tylko mały kosmyk
włosów. Wstała, lecz jeszcze oszołomiona, nie mogła odpowiednio stać. Zakręciło
jej się w głowę i cofnęła się dwa kroki do tył, lecz jedna dachówka pękła, dziewczyna spadła- znajdowała się na 4 piętrze, licząc dach. Dookoła rozprzestrzenił się głośny krzyk,
była już zaledwie 6 metrów od upadku, gdy nagle jej ciało zaczęło się ruszać
samo. Zrobiła w powietrzu przewrót i wylądowała na ziemi tak lekko, jakby ją
niósł wiatr. Ayame była tak zszokowana, że czym prędzej pobiegła do klasy.
Przez ostatnie dwie lekcję Ayame trapiło to co się wtedy stało i to z kąt wziął się
ten nóż…